Święty Stanisław – głos sumienia w czasie zamętu
Uroczystość św. Stanisława, biskupa i męczennika


Święty Stanisław – głos sumienia w czasie zamętu
113 lat po chrzcie Polski, 82 lata po męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, 11 kwietnia 1079 roku biskup krakowski Stanisław Szczepanowski zostaje zamordowany przez króla Polski, Bolesława II Szczodrego, zwanego Śmiałym.
Tak to wydarzenie w poemacie Stanisław opisał Karol Wojtyła:
„Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała, że jest związana z niebem.
Był taki człowiek, byli ludzie... i ciągle tacy są...
Poprzez nich ziemia widzi siebie w sakramencie nowego istnienia.
Jest ojczyzną: bowiem w niej dom Ojca się poczyna, z niej się rodzi.
Pragnę opisać mój Kościół w człowieku, któremu dano imię Stanisław.
I imię to król Bolesław mieczem wpisał w najstarsze kroniki.
Imię to mieczem wypisał na posadzce katedry, gdy spłynęły po niej strugi krwi”.
Do dziś toczy się spór o przyczyny śmierci św. Stanisława. Niezaprzeczalne są jednak jego zasługi dla Kościoła i Ojczyzny. Przyczynił się do reorganizacji struktur kościelnych w Polsce, ich uniezależnienia od Cesarstwa oraz do koronacji Bolesława na króla Polski. Współpraca biskupa i monarchy przyniosła stabilność wewnętrzną i podniosła znaczenie Polski w Europie.
Po kilku latach sukcesów przyszedł czas próby i kryzysu. Wewnątrzpaństwowy nieład próbował król naprawić w sposób bezwzględny, korzystając z danej mu władzy, sięgając po brutalne środki. Doszło wtedy do napięć między władzą a obywatelami.
Kronika Wielkopolska z końca XIII wieku opisuje ten stan w następujący sposób:
„Wiedząc, że Bolesław wścieka się, jak dziki zwierz, sroży się wśród owiec i, że od miecza tyrańskiego leje się krew, że godność królewska poszła w zapomnienie, a sprawiedliwość cierpi gwałt, biskup Stanisław zwrócił się do niego z ojcowskim napomnieniem”.
Nie wiadomo, czy biskup zagroził królowi ekskomuniką, czy też ją ogłosił. Faktem pozostaje, że biskup Stanisław został zamordowany przez świeckiego władcę. Po tych dramatycznych wydarzeniach król musiał opuścić kraj.
Autor pierwszej kroniki Anonim Gall napisał: „Jak zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo byłoby o tym mówić; tyle wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem Bożym, nie powinien był drugiego pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie. Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował”.
Interesujące są ostatnie słowa przytoczonego cytatu: „przeciw grzechowi grzech zastosował”. Wczytując się w przekaz kronikarza, dowiadujemy się, że król Bolesław uznał krytykę biskupa Stanisława jako bunt. Czy jednak tak odebrany brak lojalności wobec władcy może być odczytany jako zdrada stanu?
Każda władza ma swoje granice i nie może działać na zasadzie obłąkanego tyrana. Dzisiejsza uroczystość może posłużyć niektórym do segregacji i podziału na ludzi dobrych i złych, na ukazanie walki władzy kościelnej z władzą państwową. Takie porównania stają się nie tylko podstawą do generalizowania i uproszczeń, ale prowadzą do spłaszczania rzeczywistości, w której żyjemy oraz do bagatelizowania problemów i ich źródeł.
Dzisiejsza uroczystość może jednak stać się dla nas obrazem walki dobra ze złem jaki rozgrywa się we wnętrzu każdej osoby ludzkiej. Areną tej walki jest ludzkie serce, które staje się źródłem naszego postępowania, ale to od nas zależy czym to serce będzie karmione: dobrem czy złem.
W swoich więziennych zapiskach kardynał Stefan Wyszyński tak pisał o ludzkim sercu: „Największa nieznana człowieka: serce. Tak wspaniałe, że Bóg o nie zabiega. Tak potężne, że może oprzeć się miłości Wszechmocnego. Tak mdłe, że chwyta je w sieci niejedna słabość. Tak szalone, że może zburzyć wszystko szczęście i wszelki ład. Tak wierne, że nie zdoła go zrazić nawet przewrotna niewierność. Tak naiwne, że idzie na lep każdej słodyczy. Tak pojemne, że pomieści w sobie wszystkie sprzeczności. I to – niemal w każdym człowieku, i to – niemal w jednym drgnieniu oka … Ale człowiek stokroć wspanialszy, bo zdoła nim rządzić. A Bóg? On jeden zna drogi do najbardziej tajemniczego serca. I dlatego na krzyżu człowiek otworzył Serce Boga, aby poznać Jego zamysły”.
Do nawrócenia ludzkiego serca, człowiek potrzebuje nie tylko napomnienia w postaci słowa, ale również ofiary posuniętej do granic męczeństwa. Powróćmy na chwilę do poematu Karola Wojtyły Stanisław, w którym zawarte jest stwierdzenie: „Słowo nie nawróciło, nawróci krew”. Wydaje się, że czasem słowa nie mają wpływu na zranione i zatwardziałe serce człowieka. Tu potrzeba ofiary, tu potrzeba świadectwa i wierności Chrystusowi. Wiara to nie jest zdobycie dyplomu czy prawa jazdy. Wiara to nie tylko przyjęcie sakramentów na pokaz, ale życie nimi na co dzień. Wiara to wierność wartościom, którymi żyje się na co dzień. Taka wierność niejednokrotnie wymaga od nas wielkiego poświęcenia.
Ktoś kiedyś powiedział, że ideały się zdobywa a wzorce naśladuje. Niewątpliwie patron dnia dzisiejszego św. Stanisław jest dla nas wzorem do naśladowania, który był wierny ideałom i wartościom chrześcijańskim aż do śmierci. Św. Stanisław może być także dla nas wyrzutem sumienia, które pyta:
- dlaczego odszedłeś już tak daleko od wartości, które były ci tak bliskie?
- dlaczego straciłeś zaufanie u młodego pokolenia?
- dlaczego? Ty wiesz najlepiej o co pyta się każdego dnia twoje serce, twoje sumienie.
Ks. Jan Twardowski w wierszu pt. Rachunek dla dorosłego napisał:
„Jak daleko odszedłeś
od prostego kubka z jednym uchem
od starego stołu ze zwykłą ceratą
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad światem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wykładanej na talerz
od matki która patrzała w oczy żebyś nie kłamał
od pacierza
od Polski z raną
ty stary koniu”.
Contact
adam@woch.eu